2015/10/20

Na zakończenia dnia

Było pięknie. BYŁO.

Wstałam, poszłam do pracy na 12 godzin. Nie było upierdliwych ludzi. Jakoś czas szybko zleciał. Nawet wygrałam w zdrapce 20 zł. Parę osób nawet złożyło mi życzenia. Nie wiem czy pamiętali czy powiadomienia na fb zrobiły swoje( zawsze miałam ukrytą datę urodzenia) czy ktoś inny im przypomniał. Nie jest to ważne. Nawet matka była dla mnie miła jak do niej przyszłam i pamiętała o urodzinach. Stwierdziłam że poczekam na ojca. Było dobrze. BYŁO. Przyszli znajomi, wręczyli mi prezent. Dostałam cały zestaw mangi Hellsing. Cóż, mogę sobie odhaczyć z listy tę serię. 

Ojciec przyszedł po godzinie 20, złożył mi życzenia, pożartowaliśmy. Potem poszłam ze znajomymi do Ministerstwa posiedzieć. Okazało się że jest konkurs drużynowy. Zgłosiliśmy się. Na trzy drużny zajęliśmy pierwsze miejsce. Było wspaniale. BYŁO

Dzień byłby lepszy od każdego normalnego. Mogłabym nawet stwierdzić że były to najlepsze urodziny jak dotąd albo jedne z lepszych. BYŁY, ale moja współlokatorka stwierdziła chyba inaczej. Musiała powiedzieć coś czego nie powinna mówić w TYM dniu. Nie mogła się powstrzymać i kłapać tą swoją gębą. Jednym stwierdzeniem zepsuła wszystko, cały dzień i wszystkie plusy, dobre rzeczy przestały mieć znaczenie. Po raz kolejny mogę te urodziny zakwalifikować do tej grupy gdzie rodzina i przyjaciele zapominają, gdzie ja jestem chora, gdzie wolałabym się nie urodzić. 

Takie były moje urodziny. BYŁY

2015/10/19

Mała niespodzianka

Obiecałam coś napisać. Pierwotnie miało to być o czymś innym ale no po prostu nie mogę. Właśnie wybieram się do pracy, tylko 12 godzin stania. Czuję się cudownie. Ledwo co wyzdrowiałam - czyli nie do końca pozbyłam się kataru.
Głównym powodem mojego wpisu jest to co dostałam od senseiów w piątek. Przyszłam w połowie zajęć prosto z pracy. Oglądali Kintarou, bajkę o silnym chłopcu mieszkającym w lesie jak to siłował się z misiem i takie tam. Polecam. Po zajęciach wręczyli mi torbę



Zaglądam do środka




Myślę sobie, nie..

I słyszę ze jest to stare kimono od żony senseia, którego już nie nosi. Normalnie bym usiadła z wrażenia ale byłam w takim szoku ze zapomniałam. 
Jest to najlepszy prezent jaki mogłam dostać tuż przed urodzinami. Poniżej więcej zdjęć.




Jest przecudowne. Wczoraj po pracy je założyłam. Zajęło mi to tylko 16 minut, trochę wyszło mi się z wprawy. Kiedyś może wrzucę zdjęcie jak w nim wyglądam.

2015/10/14

Japoński, koreański, kolorowanki i Bob twiom wujem

Mam tyle do napisana że nie wiem od czego zacząć. Może najlepiej będzie jak zacznę od momentu na którym skończyłam ostatnio.

W pracy, tak mam pracę, jest normalnie. Nawet mnie chwalą, zobaczymy jak długo to potrwa. Mam cichą nadzieję że bardzo długo.

Wrzesień skończył się jakiś czas temu ale nie było okazji opisać jak to było z Japończykami. W dużym skrócie zużyli dożo wody bo aż 10 kubików poszło, przy czym ja zużywam na miesiąc maksymalnie 2, prądu poszło dwa razy więcej niż normalnie, z gazem też nie oszczędzali. Ogólnie to nie wyszło aż tak wiele za ich pobyt pomimo całego tego zużycia. Przez ten miesiąc częściej się mijaliśmy. A jak już pojechali zrobiło się tak pusto. 
Miałam okazję jeść sushi robione przez nich
 

No i dostałam na koniec Furoshiki - chustka wielozadaniowa do pakowania i takie tam. Może zrobię osobnego posta o tym, Zdjęcia brak. Będzie następnym razem.

Zaczęły się taż zajęcia z japońskiego, niestety przez pracę nie bardzo udało mi się na nie trafić aż do dzisiaj. Powiem szczerze że ludzie szybko łapią o co chodzi ale jest ich strasznie mało więc coś mi się wydaje że te zajęcia marnie skończą. A to wszystko dzięki pięknej i wspaniałej < tutaj powinno znaleźć się wiele innych określeń na tę krowę> pani dyrektor która swoimi działaniami a raczej ich brakiem zabija kulturę w tym mieście. Szkoda, dla mnie to już 10 lat jak chodzę na japoński i boli mnie co się z tym dzieje.

Jakoś mnie tak dzisiaj trafiło może w końcu zabrać się za naukę innego języka. Hiszpański nadal czeka w kolejce i może do niego wrócę i nauczę się więcej niż parę słówek. Niemiecki wypadałoby sobie przypomnieć, ale nie dzisiaj. Rosyjski? Jakoś nie mam teraz na niego wewnętrznej siły. No to padło na koreański. Chcąc porządnie podejść do sprawy zaczęłam szukać jakiegoś pustego zeszytu na notatki. Znalazłam moje materiały z migowego, też wypadałoby sobie przypomnieć, mój japoński zestaw do herbaty i zeszyt z wierszami. TAK, napisało mi się parę wierszy. Po przeczytaniu ich stwierdzam że po pięciu latach nie są takie złe ale jeszcze nie nadszedł ich czas. Może do tego wrócę.
Wracając do koreańskiego, jestem przygotowana i jeszcze mi się chce, zobaczymy jak długo.

Nudzi mi się i wynajduje sobie różne zajęcia. To nic że zaczęłam zbierać książki ze Świata Dysku i mam małe zaległości a jutro wychodzi kolejna część. Zrobiłam nawet porządek w jednej szafie z rzeczami które czekały na to od trzech lat. Ba, nawet kupiłam w poniedziałek książkę do kolorowania i pokolorowałam już część.


Pomimo tego wszystkiego nadal czuję że czegoś brakuje. Po prostu nudzi mi się, nawet czytanie mang nie pomaga. Ten stos książek do przeczytania też nie robi na mnie wrażenia. Już nie wiem za co się zabrać.

Postaram się w przyszłym tygodniu coś napisać.

A i czy wspominałam już że ścięłam moje włosy? Ale tylko trochę, marne 40 centymetrów.