2013/02/28

Krótsze włosy

Mija prawie tydzień od podcięcia włosów i co mnie zaskoczyło to fakt iż nie żałuję ścięcia ich o 20 cm. Jak na nie patrze to jestem zadowolona i bardzo podoba mi się ich długość. Jeszcze jakiś czas temu strasznie rozpaczałabym na taką stratą, teraz gdy już wiem jak dbać świadomie o włosy nie będę unikała nożyczek jak ognia. I już na poważnie mogę bez obaw zabrać się za zapuszczanie.




Patrząc na te zdjęcie przypomina mi się kuzyn Coś z Rodziny Addamsów.

2013/02/25

Trzy dni poza dommem

Nie było mnie zaledwie trzy dni w domu, a tyle rzeczy zdążyła się zmienić.
W piątek w końcu udałam się do fryzjera, trochę zabolała mnie ilość pieniędzy oraz centymetrów które tam zostawiłam. Teraz mam przynajmniej włosy w jednym kolorze i jednej długości.


Sprawdzałam dokładnie, teraz mam 47 cm.


Ostatnie trzy dni poza fryzjerem spędziłam ze znajomymi na konwencie. Prawie nic nie wydałam, jedzenie praktycznie miałam za darmo i bardzo mało spałam. Strasznie nachodziłam się po schodach z parteru na trzecie piętro i na odwrót przez cały czas. To był udany konwent, bardzo spokojny i z całą pewnością jak będzie kolejna jego edycja pojawię się ponownie.






Na koniec zdjęcie z jednego z najlepszych paneli na konwencie.




2013/02/16

Od lekarza do lekarza

Można zwariować. To prawda żeby chodzić do lekarza trzeba mieć dobre zdrowie. Wczoraj czekałam prawie dwie godziny i tylko po to żeby dostać skierowanie do endokrynologa. Udałam się więc do drugiej przychodni gdzie ów właśnie endokrynolog urzęduję tylko po to żeby się dowiedzieć że mam przyjść w poniedziałek i zapytać się czy przyjmie mnie łaskawie jeszcze w marcu czy pod koniec listopada. Do tego czasu tak się pochoruję że nie będzie sensu leczyć.

Jest jeszcze jedna rzecz która wyprowadziła mnie z równowago dzisiaj. Mam ochotę skrzywdzić brata. Ma on straszny bałagan w pokoju i przypadkiem wśród sterty wszystkiego podczas sprawdzania czy przypadkiem nie zalewa jego pokoju znalazłam moją książkę. Nawet nie pamiętam czy mu ja pożyczałam, nie jestem o to zła. Zdenerwował mnie fakt w jakim jest stanie ta książka, to cud że jest jeszcze w jednym kawałku. Zagiętą okładkę z lekkim bólem bym przeżyła ale to co on zrobił przekracza wszelkie granice. Niech no ja go tylko dopadnę.




2013/02/14

Zepsuta

Zaczynam się bać. Nic nie idzie po mojej myśli a coraz to więcej rzeczy zaczyna się sypać. Byłam w połowie stycznia u dermatologa, kobieta zleciła podstawowe badania krwi. Wyniki były szybko, tylko czekanie na drugą wizytę się przeciągało. Już nawet włosy przestały wypadać mi w taki dużej ilości. Niestety nie wiem czym jest to spowodowane. Czekając wczoraj w kolejce byłam przekonana, że wszystko będzie w porządku a wyniki będę wręcz książkowe. Oj bardzo się pomyliłam. Wszystkie są na granicy, bardzo niskie - może to świadczyć o anemii np. spowodowanej niedoborem żelaza lub innych chorobach ale, no właśnie ale żelazo mam bardzo podwyższone i już sama nie wiem co o tym myśleć. Na dodatek okazało się, że również mam podwyższone TSH czyli coś nie tak dzieje mi się z tarczycą. Tym razem miła pani dermatolog kazała mi się udać do lekarza pierwszego kontaktu z wynikami bo to przekracza jej zakres. Pierwszy termin jest na jutro, ze też trzeba tyle czekać żeby zostać przyjętym przez zwykłego lekarza.
Najgorsze jest te czekanie, człowiek potem wyszukuje różnych pierdół w internecie i bardziej się nakręca i straszy. Jeszcze tego mi brakowało, psuję się. Wiedziałam, że to tylko kwestia czasu jak wyskoczy mi coś. Z tak popsutymi genami jakie ja mam nie zdziwiłabym się gdyby okazało się, że ... aż boję się napisać co.



2013/02/10

A życie toczy się dalej

Oj oj, się porobiło, a raczej popsuło. Pomimo faktu iż mam dużo czasu teraz nie potrafię zrobić wszystkich zaplanowanych rzeczy, po prostu brakuje mi czasu i bardzo dużo spraw odkładam na później. I tak jest z pisaniem na blogu. Mówię sobie później coś napiszę i tak mijają trzy dni, mija tydzień i nic. Brakuje mi tematów do pisania a cały czas o moich paskudnych i niechętnych do współpracy włosach nie wypada pisać.

Nie jestem w nastroju do pisania zabawnych rzeczy. Spowodowane jest to pogarszającą się sytuacją w domu, brakiem pracy i kolejnym wmawianiem sobie że znajomi mają mnie gdzieś. Czekają mnie duże zmiany i nie wszystkie będą przyjemne. Dla mnie wiele spraw się zamknie, coś się zakończy, a dla niektórych życie nadal toczy się bez zmian. Na razie nie potrafię opisać tego wszystkiego, dopiero w okolicach kwietnia, może maja parę spraw się wyjaśni i w tedy napiszę o tym ze szczegółami.

Jestem tak zdesperowana że gdyby trafiła się jakaś praca za granicą to od razu pojechałabym zostawiając wszystko. Coraz częściej czuję że nic mnie tutaj już nie trzyma i najbardziej czego potrzebuję w tym momencie to odpoczynek od wszystkiego.

Wracając do włosów to oprócz picia drożdży to nic szczególnego przez ostatni tydzień dla nich nie robiłam. Nawet przestałam je myć co 3 dni i o dziwo nie są w tak tragicznym stanie jak kiedyś.

Wypadałoby podsumować akcję zapuszczania włosów w której wzięłam udział z początkiem listopada. Jako początkująca włosomaniaczka, która nie zna się jeszcze i jest na etapie próbowania wszystkiego przez te trzy miesiące zdarzyło mi się zrobić parę głupstw o których wolę przemilczeć. Dużym zaskoczeniem był fakt iż włosy urosły mi średnio 6,5-7 cm a w jednym miejscu nawet 8 cm. Nie potrafię wyjaśnić dlaczego zaczęły mi krzywo rosnąć. Dla mnie ważniejsze jest to że w ogóle urosły więcej niż 3 cm.
Poniżej zdjęcie z 26 października i 31 stycznia.



2013/02/05

Kochany piesek

Jestem kociarą, zawsze tak było i tak pozostanie, ale od około 4 lat mam w domu psa. Co mogę o niej powiedzieć - kochany wieprzek. Strasznie bałagani skorupami po orzechach włoskich, wszędzie otwiera drzwi i jest bardzo wybredna jeżeli chodzi o jedzenie. Psiej karmy nie tknie, ale jak zobaczy że ktoś je suchy chleb to zrobi wszystko żeby dostać kawałeczek.
Bywały różne akcje z nią ale dzisiaj przeszła samą siebie. Przypadkiem łapą zaczepiła o kabel z myszki gdy prosiła mnie o podzielenie się z nią serkiem w wyniku czego myszka przeleciała przez 1/3 pokoju i zdechła. Rozkręciłam ją i nawet wiem co poszło, ale nie jestem w stanie tego naprawić i teraz muszę się męczyć. Jutro czeka mnie polowanie na nową myszkę do laptopa, najlepiej odporną na psy i rzucanie o podłogę.



 
A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie można jej nie kochać