2020/12/31

To już koniec?

 Strasznie opuściłam się jeżeli chodzi o pisanie. Brak czasu, natchnienia, sił. Kolejny raz pobiłam rekord w olewaniu bloga. Pomysły były ale jakoś nie po drodze mi było. Powinnam nad tym popracować.

W 2020 roku nie wiele się zmieniło w moim życiu. Miałam szczęście.

Zdrowie dopisało, tylko w wigilię lekko pociągałam nosem i jakimś cudem od lutego nie miałam ani jednej anginy.  To jest mój rekord. Napiłabym się żeby to uczcić ale mnie nie ciągnie, nie wiem co się stało ale po prostu nie mam ochoty na cokolwiek alkoholowego. Ba, nawet ostatnie miesiące starałam się więcej ruszać, odstawiłam całkowicie energetyki, pokochałam pić wodę. Tak, wodę. Nie ma nic lepszego od dużego kubka lekko podgrzanej wody. Nie żebym odczuwała różnice smakowe między jednym producentem wody a drugim, woda to woda, ale powoli zbliżam się do minimum dziennego jaki powinnam wypijać. 

W pracy prawie nic się nie zmieniło. Mniej klientów, a ci którzy zostali są bardziej nerwowi i czasami opryskliwi. Trzeba się uzbroić w cierpliwość. Cieszę się, że nadal mam pracę w sytuacji jaka teraz jest.

Niestety wszystkie konwenty na które planowałam się wybrać w tym roku zostały odwołane ( od kwietnia nadal czekam na jakąkolwiek informację w sprawie zwrotu za wejściówkę za jeden konwent). 

Z pozostałymi wyjazdami też nie bardzo wszystko wyszło. Urlop odwołany, przekładany parę razy. Ale ostatecznie udało mi się odpocząć. Miałam aż cały tydzień który spędziłam dosyć aktywnie (o czym miałam napisać) i dwa tygodnie które przeznaczyłam na sprzątanie. Myślę, że w zaistniałej sytuacji nie było tak źle.

Co do porządków to wyrzuciłam lub oddałam sporo rzeczy, ubrań i pierdółek. To był dobry moment na to aby poukładać wszystko jak należy. Przemyślałam sobie parę rzeczy. Zaczynam powoli przechodzić z zagubionego zbieracza wszystkiego co się może kiedyś przydać na zbieracza wybranych rzeczy. I najważniejsze staram się używać to co mam a nie tylko kolekcjonować. Zanim teraz coś kupię zastanawiam się 2 razy czy mi to potrzebne i czy będę tego używać, chociaż nie zawsze mi to wychodzi.

I to tyle. Ten rok nie był dla mnie szalenie ekscytujący ale też nie jakoś tragiczny.

Idę teraz najeść się mandarynek, o północy lampka szampana i spać


I do następnego razu

2020/10/19

Urodzinowo

 Kolejne urodziny.

Jak na razie to tylko bank i parę stron internetowych pamiętało, a raczej dostałam od nich automatyczne życzenia. A i na loforo ktoś mi złożył życzenia.

Czyli wyszedł w miarę normalny dzień, z tą różnicą że nie jestem chora jak w ostatnich latach.

Czas wypić butelkę wina, zobaczyć jakiś film i iść spać.

2020/09/08

Jestem... zmęczona

 Długo nie pisałam, oj długo.

A dlaczego? 

Z prostego powodu. Nie miałam o czym.

Konwent na który miałam jechać odwołali. (Ciekawe czy w przyszłym roku coś zrobią)

Urlop w czerwcu też 'odwołałam' bo nie bardzo chciałam siedzieć 2 tygodnie i gapić się w sufit, początkowe plany wyglądały zupełnie inaczej i teraz pozostaje mi tydzień wolnego za parę dni. Lepsze to niż nic. Może coś jeszcze w grudniu, ale wolę nie planować nic większego bo większość moich planów w tym roku nie wychodzi.

Nigdzie nie wychodziłam, prawie z nikim się nie spotykałam. W sumie to nie było co robić poza praca->dom->praca->dom.

A nawet jak miałam pomysł typu 'dzisiaj zobaczę ten film' po przyjściu z pracy od razu zasypiałam ze zmęczenia. Ostatnie miesiące były ciężkie w pracy. Klientów mniej, a ci co byli odreagowywali całą sytuację na mnie. Człowiek sam na zmianie poza klientami to jeszcze i dostawy sam musiał przyjmować. Czasami trzeba było przez 2 tygodnie być codziennie w pracy. Do tej pory odczuwam zmęczenie fizyczne i psychiczne, tak jakby parę komórek mózgowych mi się przepaliło i ciężko mi będzie wrócić do tego co było na początku roku. Bywa że o godzinie 21 już jestem nieprzytomna. 

Wiele razy myślałam 'a napiszę dzisiaj coś, parę zdań, żeby przypomnieć o sobie' i kończyło się tym że po paru dniach przypominałam sobie co chciałam zrobić i już nie miałam natchnienia, pomysłu o czym mogłabym napisać.


2020/04/05

To już 8 lat...

Nie mogę w to uwierzyć. Ten blog ma już 8 lat i jeden dzień.


Dużo przez ten czas się u mnie zmieniło.
Nie zawsze wiedziałam o czym chcę pisać.
I nadal nie wiem.
Pracowałam w różnych, nawet dziwnych, miejscach.
Trochę zwiedziłam świata, ale nie za dużo.
Jadłam, piłam, próbowałam.
Przeprowadzałam się parę razy.
Katowałam swoje włosy z lepszym i gorszym skutkiem.
Nie zawsze pisałam regularnie.
Poznałam wielu wspaniałych ludzi.
I zawiodłam się na tych którzy byli prawie jak rodzina.
Coś się skończyło, coś zaczęło, a to miejsce nadal istnieje.

Wielkich zmian nie przewiduję w najbliższym czasie, ale...
Mam tylko nadzieję, że będę częściej pisać i mniej marudzić.

2020/02/06

Kuchenne eksperymenty odcinek chyba drugi. Naleśnikowe szaleństwo

Oooo... Mamy serię wpisów. Jak nazwa wskazuje jest to część druga.
Dzisiejszym bohaterem są naleśniki. I to jakie, na wypasie.

Ciasto zrobiłam tak jak zawsze, jajko, mleko, ciut cukru i soli, mąka, woda gazowana i jako pierwszy dodatek ekstra zieloną herbatę w proszku którą dorwałam w biedronce jakiś czas temu. Wszystko w proporcjach na oko wymieszałam razem i do lodówki odstawiłam na chwilę.
Naleśniki usmażyłam jak zawsze na patelni prawie bez tłuszczu. Następnie nadeszła ta część na wypasie. Jak naleśnik był jeszcze ciepły dałam na niego po kostce białej i mlecznej czekolady do rozpuszczenia i na górę kawałki bananów, złożyć na pół i gotowe. W sumie proste w wykonaniu a jakie dobre. Uwaga bardzo słodkie wyszło więc polecam do tego zwykłą herbatkę już bez dodatku cukru.



2020/02/05

Jeszcze jedne akcesoria do kimona

Niedawno pisałam ze nie mam miejsca w kimonowej szafce a teraz wyskakuję że dorwałam kolejne akcesoria potrzebne do założenia kimona. To jest silniejsze ode mnie.


W skład zestawu wchodzą:
- obi makura – poduszka do formowania węzła pasa obi

- obi ita – wkładka umieszczana z przodu pasa obi

- koshi himo – taśmy do podwiązywania kimono (2 szt.)

- datejime – szarfa do zawiązania w pasie, umieszczona pod pasem obi

- han eri – usztywnienie do kołnierza jubanu

- pasek "korin belt" - przytrzymuje poły kimona, tak aby się nie "rozjeżdżały".

- elastyczne koshi himo - pomocne do przytrzymywania / układania pasa obi

Nie wszystkie rzeczy są nowe, mi to nie przeszkadza.

2020/02/04

Styczeń 2020

Pierwszy miesiąc roku był powiedzmy spokojny.
Ostatnie dni urlopu, kino, małe zakupy. Nic specjalnego.
W pracy bez zmian, stabilnie, na szczęście.
Niby wszystko ok ale jest do czego się przyczepić. Tradycyjnie pochorowałam się i prawie dwa tygodnie standardowo katar, kaszel i zrypane gardło. Ale z tym już koniec trafiłam do świetnej Pani laryngolog która myślę że mi pomoże i już wiem dlaczego mam nie wycinać migdałków i nie była to odpowiedź typu 'bo taka ich już jest uroda'.
Miałam tez okazję być u dentysty bo dawno zęby o sobie nie przypominały. I tu jest grubsza sprawa która zakończy się dopiero na początku kwietnia prawdopodobnie ponownym leczeniem kanałowym zęba pod mikroskopem, oj pójdzie po kieszeni.
W sumie mogę powiedzieć ze styczeń był bez szału.







2020/01/06

Podsumowanie 2019

Czy ja wiem czy to był szalony rok?

Zaczęłam go w Krynicy-Zdroju a skończyłam w Poznaniu.
Trochę spędziłam czasu w kinie na różnych filmach będąc.
Moja kolekcja kimon powiększyła się o 4 kimona, pas obi, zori, geta(które już zdążyłam zepsuć) i zestaw do kitsuke.
Byłam na trzech konwentach w Rybniku, Aicon Mochicon i Tsuru.
Kupiłam jeszcze więcej mang.
Byłam w Cieszynie i Ustroniu.
Oczywiście chorowałam, i to nie raz.
Testowałam różne dziwne maseczki do twarzy.
Koncert Rammstein w Chorzowie.
W pracy raz lepiej, raz gorzej ale myślę że stabilnie.
Urlop spędziłam trochę w Niemczech trochę we Włoszech i w sumie można powiedzieć że przejechałam pół Europy.
Próbowałam zająć się włosami ale marna ze mnie włosomaniaczka, nakupiłam dużo szpil do włosów i cały czas były spięte w kok i tyle.

Większość wolnego czasu jednak spędziłam zamknięta w pokoju z laptopem, herbatą i własnymi myślami. Przez ten rok prawie nie myślałam o dawnych znajomych, nie zastanawiałam się czy za mną tęsknią i czuję się z tym dobrze.

2020/01/05

Nowe kimona

Z końcem roku stałam się posiadaczką kolejnych dwóch kimon, jednego pasa obi i ślicznych skarpetek z kotkiem.



I w ten sposób oficjalnie nie mam już miejsca na kolejne fanty w szafie z kimonami, a niedawno kupowałam nową szafę na ubrania żeby wszystko ładnie ogarnąć i moje skarby przeniosłam do osobnej szafy.

2020/01/04

Filmem w nowy rok

Z rozpędu mając jeszcze trochę wolnego postanowiłam udać się do kina i na małe sushi.
Wybór padł na film Na noże. Gorąco polecam, uśmiałam się  i nie spodziewałam się części zakończenia.
Sushi też było dobre, nie zaskakujące ale dobre, takie w sam raz. Na początek małego obżarstwa był też ramen. Niestety w ramenie czegoś mi znowu zabrakło, porcja nie była ani za duża ani za mała, dodatki też były ok ale jednak coś bym tam jeszcze dodała, tylko nie wiem co, ale ogólnie ramen nie był zły, miałam ju kiedyś okazję jeść coś co tylko z nazwy miało być ramenem.


 
 
 
 
 
 

Następnie udałam się zrobić własny lodowy deser. Skończyło się na wrzuceniu wszystkich możliwych dodatków.



Na koniec jeszcze znalazłam trochę miejsca na ciastko.



2020/01/02

Podsumowanie grudnia

Nie wiem kiedy zleciał mi grudzień, po prostu nie wiem. Praca, inwentaryzacje, praca i klienci. Chciałam jechać na konwent do Krakowa ale niestety musiałam mieć pracujący weekend. Może w przyszłym roku się uda. 
Z pracy dostałam ciekawy prezent. 

Stroik jest z góry jest niesamowity, środek też był ciekawy. 


Miły gest. Aż chciało się chodzić do pracy.
Byłam na jednym jarmarku, skromnie.
Miałam te tego pecha być w wigilię w pracy. I powiem jedno nigdy więcej, ludzie zamiast szykować się do kolacji bliskimi to chodzili jak naćpani i zdrapki i inne mało potrzebne rzeczy kupowali. Nawet mieli pretensje że chcę zamknąć i iść do domu. Na szczęście to była moja ostatnia zmiana w 2019 roku. Święta przeszły spokojnie, a zaraz po miałam okazję pomęczyć (raczej pogłaskać) aż dwa koty. Na sam koniec roku wybrałam się do Poznania.