2016/10/23

Jak żyć? Życie po życiu

Minęło parę dni a nadal ostatnie wydarzenia siedzą we mnie. 
Boli. 
Czuję jakby ktoś wyrwał mi spory kawałek czegoś co można by nazwać duszą. 
Szczerze to nie wiem co mam ze sobą zrobić. 
Nie wiem czym zatkać tę dziurę po japońskim.
Siedzę w pokoju i gdzie nie spojrzę leżą, wiszą SĄ wszystkie te rzeczy które przypominają mi o zajęciach. Laleczki kokeshi, e-tegami, pocztówki, zdjęcia, origami, kaligrafia wszystko to co przez ostatnie 10 lat robiłam własnoręcznie na zajęciach. Książki, kserówki i te wszystkie zeszyty które towarzyszyły mi na zajęciach. 
Jest mi przykro że nie pozwolono mi pożegnać się z sensei. Szarpano mnie, straszono ochroną, nawet popychano kiedy chciałam wyjść. Wielce szanowny pan Krzysztof z wielką gracją i kulturą zapomniał o czymś takim jak przestrzeń osobista kiedy jak zwykły burak chciał mnie wypchnąć z budynku.
 Cóż nie zawsze na pewnych stanowiskach znajdują się ludzie o odpowiedniej predyspozycji. 

Dla mnie skończyło się coś ważnego dla nich jest jedna osoba mniej. Zajęcia dalej będą kontynuowane. Ludzie będą przychodzić i do póki będą płacić będą witani z szerokim uśmiechem na ustach i wyciągniętą ręką po pieniądze.
Nie jestem pierwszą osobą kończącą przygodę z tą placówką i na pewno nie ostatnią. Jednego jestem pewna. Przez ponad 15 czy 20 lat zajęć z języka japońskiego jestem jedyną osobą którą tak potraktowano.  Bo pieniądze są ważniejsze.

Czy coś jeszcze się zmieniło? 

Zawiodłam się na znajomych. Nikt nie stanął po mojej stronie, nikt się nie zainteresował, nikt nie zareagował, nikt. 

Skasowałam swojego fb.


I próbuję żyć dalej.

Kupiłam sobie urodzinowy torcik.




Zabawne że bank pamiętał o moich urodzinach a ludzie których znam wiele lat nie.


A wczoraj dorwałam się do bananów i powstało takie oto cudo



Planuję także pojechać na Tsuru. Będę prowadzić atrakcje. Tylko coraz bardziej mi się to nie podoba. Tylko same problemy z tym.



2016/10/19

Dzisiaj * Drama alert*

Wiedziałam, że tak będzie. Czułam to. Kiedy dzisiaj rano obudziłam się na 10 minut przed budzikiem po zaledwie czterech godzinach snu wiedziałam że dzisiejszy dzień znowu zrzuci na mnie jakąś bombę w najmniej oczekiwanym momencie.
Idąc na 4 rano do pracy byłam wypoczęta, wyspana.
Gazet do sprawdzenia i rozłożenia było dużo, więc kiedy na ponad pięć minut przed otwarciem byłam ze wszystkim gotowa coś mi z tyłu głowy krzyczało że dzisiejszego dnia znowu nie zapomnisz.
Wszystko szło bez problemowo. Pomimo bardzo dobrego humoru przeczuwałam że coś się wydarzy. 
Po pracy poszłam szybko po zamówione ciasto, poroznosiłam je na wszystkie punkty. Wszystko było dobrze. Do czasu.
Kiedy poszłam pożegnać się z japonką zaczepił mnie nie kto inny jak kochany pan Krzysztof. Stwierdził że na terenie owegoż centrum kultury nie mam prawa spotkać się z japonką, nie mogę z nią porozmawiać nie mogę wejść do sali zajęć. Zaczął straszyć mnie ochroną.
Nie pozwalając mi czegokolwiek powiedzieć chciałam poczekać na znajomego który zaczął tam pracę w formie tłumacza. Chciałam żeby wytłumaczył jej iż więcej się z nią nie spotkam, nie przyjdę na zajęcia i żeby nie szukała u mnie więcej pomocy. Niestety na moim wieloletnim znajomym też się zawiodłam bo ten zamiast poprosić ją na dosłownie chwilkę bojąc się o swoją dupę powiedział że mam czekać aż się zajęcia skończą. I że niby mam przez półtorej godziny czekać przed budynkiem. Maciuś zawiodłam się na tobie i dla mnie zostałeś oficjalnie chujem nr 2. Baw się dobrze w tym burdelu ode mnie się odpierdol. Żegnaj.
A wszystko to dlatego że napisałam pożegnalnego z zajęciami z języka japońskiego posta na fb a moja znajoma w komentarzu napisała że

UWAGA TERAZ BĘDZIE CYTAT TO NIE SĄ MOJE SŁOWA
 "dyrektorka jest głupia"
KONIEC CYTATU

Wiedziałam że ten dzień nie skończy się dobrze. 
Panie Krzysztofie jeżeli kiedykolwiek odnajdzie pan swój rozum to będzie cud. Ja nie mogę odpowiadać za to co ktoś napisał na fb nawet jeżeli może to być bolesną prawdą. Myślałam że każdy ma prawo do wyrażania swojej, powtarzam SWOJEJ opinii. Ale niech ci chuju będzie.
Z tego miejsca chciałam głęboko, padając do pańskich nóżek, przeprosić pana oraz pańską pracodawczynię. Przepraszam że po ponad 10 latach chodzenia na te zajęcia dałam upust swej złości i na fb napisałam że kończę z tym. Przepraszam za moją znajomą która napisała że pani dyrektor jest głupia. Przepraszam za każdego człowieka który kiedykolwiek pomyślał lub powiedział że dyrektorka jest głupia. Przepraszam że żegnając się z zajęciami oczerniłam całą placówkę. Przepraszam że w swej bezczelności, nie płacąc przyszłam to tej jakże pięknie prosperującej, szeroko promującej kulturę placówki gdzie wszyscy są przykładem wyższego poziomu kultury. (Czekam aż ustawicie bramki i będziecie pobierać opłatę za wejście do budynku). Przepraszam że swoją obecnością zabrałam wam jakże cenny czas i święte powietrze które znajduje się w wspomnianej placówce ociekającą kulturą. Przepraszam za mój wcześniejszy wpis. Przepraszam że stwarzam problemy. Przepraszam że sama jestem problemem. 

PRZEPRASZAM

2016/10/18

Chamstwo w centrum kultury, czyli jak kończy się moje ponad 10 lat na zajęciach z języka japońskiego

Przepraszam za moje słownictwo poniżej.

Nie myślałam że kiedykolwiek nadejdzie ten dzień. W dniu dzisiejszym zrezygnowałam z zajęć z języka japońskiego. Nie zrobiłam tego z własnej woli. W sposób w jaki zostałam potraktowana po prawie 11 latach chodzenia na zajęcia przebił wszystko. Dzisiaj, dzień przed urodzinami, poczułam się jakbym dostała brudną szmatą do podłogi w twarz. Dzisiaj został osiągnięty dopuszczalny i akceptowalny przeze mnie szczyt chamstwa, bezczelności i prostactwa.
Przez długie lata uczęszczając do centrum kultury żyłam tym, żyłam tym wszystkim do cholery. Byłam na prawie każdych zajęciach, przychodziłam na wszystkie warsztaty, tłumaczyłam na zajęciach, zorganizowałam im pieprzone Marsuri i to aż dwa razy a przy pierwszym też dużo pomogłam. Układałam grafiki w każdej pracy tak żeby być na japońskim. Chodziłam nawet jak byłam chora, zmęczona. Nie miałam życia poza japońskim a ta placówka była dla mnie domem, była tym szczególnym miejscem gdzie mogłabym być sobą gdzie czułam się dobrze. Poznałam wielu wspaniałych ludzi, jedni odchodzili ale przychodzili inni. Wiele mogłam znieść, ale... Nie usłyszałam dziękuję za Matsuri, okradli mnie, obrazili, potraktowali jak zło i pasożyta bo liczy się tylko kasa kasa i jeszcze raz kasa.
Wystarczyło żeby przyszedł taki jeden bezkręgowiec nie potrafiący samodzielnie myśleć, buc który pracując może 3 miesiące myśli że wszystko mu wolno. Otóż nie panie Krzysiu. Jest pan zwykłym bezczelnym chujem który nie nadaje się do pracy w centrum kultury, ba do pracy w jakiejkolwiek placówce związanej z kulturą. Miałam tę nieprzyjemność widzieć pana raz, rozmawiać może dwa razy a za każdym razem coraz większa słoma w butów wychodziła. Dziękuję że właśnie dzisiaj zabiłeś we mnie to coś co jeszcze trzymało mnie na tych zajęciach. Obyś zdychał w męczarniach korzystając z toalety kiedy następnym razem twoje ego będzie większe niż powinno. Życzę powodzenia w byciu coraz większym ciulem bo do niczego innego pan nie został stworzony. Idealnie pasuje pan osobowością do 'nowej' dyrektorki która łaskawie zgodzi się na coś jak tylko poczuje że będą z tego pieniądze. Życzę wszystkiego najgorszego wszystkim amebom z pewnego centrum kultury które dla mnie kulturę ma już tylko w nazwie. 
Jest mi przykro że właśnie tak się to kończy.

A i nadal czekam aż zostaną mi zwrócone moje rzeczy które zostały bezczelnie przywłaszczone sobie przed ostatnim Matsuri czyli ODDAJCIE Mi MOJE 'SZLAFROCZKI' ZŁODZIEJE!!!!