2012/10/29

Na niebiesko

Bardzo lubię kolor niebieski, stąd też pomysł na ksywkę - Lazhward. Mam niebieskie ściany w pokoju, niebieską wykładzinę i nawet sufit nie uniknął tego koloru. Wbrew opiniom wszystkich nie odczuwam żeby było mi jakoś specjalnie chłodniej z tego powodu w pokoju. Mam też wiele różnych, czasami dziwnych rzeczy, które są niebieskie. Kiedy kupuję coś w sklepie zawsze sprawdzam czy jest w kolorze niebieskim. Tak już mam. Po prostu lubię wszystko co jest w tym kolorze. Wyjątkiem są ubrania gdzie króluje kolor czarny.
Nawet niebieskie włosy mi się bardzo podobają, ale tylko u innych. Z prostego powodu, a nawet trzech. Po pierwsze znajoma z niebieską grzywką zabiłaby mnie. Po drugie nie pasowałby mi ten kolor. Dziwnie bym wyglądała z moimi niebieskimi oczami i blada jak trup - to byłaby już przesada. Po trzecie szybko znudziłby mi się kolor i z doświadczenia wiem jak znajoma wydziwiała z grzywką że prędzej wypadłyby mi wszystkie włosy niż uzyskałabym pożądany kolor.
Dlatego pozostaje mi tylko podziwianie u innych.






Nie wiem czy to dobrze ale powoli blog zmienia kierunek z marudzenia co mnie boli i jaka to ja jestem nieszczęśliwa lub innych bzdur na tematy poświęcone włosom. Powoli się wkręcam. Już wiem, że wiele rzeczy zmieniło się bezpowrotnie, już wiem, że inaczej będę patrzeć na pewne sprawy.

2012/10/28

Zima w październiku

Tak mamy bardzo piękną zimę tej jesieni. Wracając z Katowic trochę zmarzłam pomimo czterech swetrów i płaszcza. Ogólnie impreza się udała z małymi niedociągnięciami, ale ja się świetnie bawiłam. Teraz odczuwam skutki, plecy odmówiły współpracy a stopy to w ogóle się na mnie obraziły. Przez ponad 12 godzin cały czas chodziłam po lokalu tam i z powrotem, no i te piękne schody, aż się sama dziwię że dałam radę tyle przejść.
Ludziom bardzo podobało się moje przebranie, to mnie ucieszyło. Szkoda tylko, że nie ogłosili kto się najlepiej przebrał bo konkurencja była ostra.
Wyszalałam się tańcząc przez prawie cztery godziny, wdychając przy tym pełno pyłu i kurzu który unosił się jak ludzie szaleli przy muzyce.
Szkoda tylko, że to była prawdopodobnie ostatnia impreza tego typu.


A teraz zdjęcie moich włosów zrobione w piątek.



Jak widać mają dziwny kolor. Tak to jest jak się raz farbuje włosy na mahoń a przez następny rok używa szamponetek w kolorach: rudy, dzika śliwka i bakłażan. Teraz mam bakłażan na włosach, który się prawie cały zmył i tą nieszczęsną hennę koloru czarnego, która przyciemniła mi nieznacznie w paru miejscach. Niby są one proste, ale muszę używać prostownicy na grzywkę bo bym zwariowała, suszarkę unikam jak ognia a i tak są zniszczone. Muszę się za nie porządnie zabrać.

2012/10/27

Już po

Urodzinowa impreza nie była nawet taka zła. Nie popsuł mi się humor, co było dziwne. I jak to A lekko mocno wcięty powiedział, że jestem jedną z nielicznych trzeźwych osób na tej imprezie. Bo ja po prostu wiedziałam kiedy powiedzieć stop i piłam z umiarem. Stwierdzam, że jest bardzo miło popatrzeć i pośmiać się z pijanych ludzi. Za parę godzin jadę do Katowic na następną imprezę. Przebranie już jest gotowe, ładnie wyprasowane i poskładane. Miło będzie spotkać się z niektórymi ludźmi.

Nie, nie wyszłam z dołka. Teraz tylko zwolniłam w spadaniu. Jeszcze długa droga przede mną.






A wracając do tej henny to po paru godzinach jest jednak zauważalny ciemniejszy kolor i nie są włosy tak tragiczne. Może kiedyś ją jeszcze wypróbuję, może.

2012/10/26

Zapuszczamy włosy

Cóż henna dużo nie dała poza tym, ze ładnie pachnie a włosy, zwłaszcza końcówki wydają się być sianowate. Raczej już tego produktu nie kupię.

Postanowiłam dołączyć do akcji zapuszczania włosów na blogu  frombodytohair która zaczyna się 1 listopada i trwa do 31 stycznia 2013. Może to zmotywuje mnie bardziej do działania.

Na dzień dzisiejszy długość włosów 60 cm.

Jajko i henna

Dzisiaj zrobiłam sobie wolne w pracy. Wstałam dopiero po 9 i wypiłam drożdże. To już tydzień jak piję i nie zauważyłam do tej pory jakiś skutków ubocznych. Zobaczymy czy będzie widoczna różnica za miesiąc. Pojechałam zapisać się do dermatologa, najzabawniejsze jest to, że mam termin dopiero 17 stycznia. Zwariować można.

Po powrocie do domu nałożyłam sobie jajko na włosy. Zabawnie to wyglądała jak próbowało mi uciec z włosów a ja desperacko łapałam je żeby nie spadło na podłogę. Teraz idę nałożyć hennę na włosy, którą kupiłam we naturze. Ciekawa jestem czy mi przyciemni kolor i czy w ogóle coś złapie. Chcę dać odpocząć moim włosom od szamponetek.

Wpadłam w szaleństwo włosowe teraz się mogę do tego przyznać.

A wieczorem na urodziny. Znowu będę siedzieć i patrzeć jak wszyscy się spijają. 

2012/10/25

Gdzie ten sen

Od niedzieli nie potrafię zasnąć. Kładę się spać zmęczona, zaraz przed snem jeszcze trochę ćwiczę. I nic. Pól nocy wiercę się w łóżku a drugie zasypiam gdzie za każdym razem budzę się po 10 minutach. Nie odbija się to specjalnie na moje funkcjonowanie w ciągu dnia, ale jest to denerwujące. Jeszcze tego mi brakowało.

2012/10/24

Przepaść

A ja nadal spadam coraz głębiej i głębiej. Wiem, że już z tego nie wyjdę. Ludzie, którzy twierdzą, że są moimi przyjaciółmi nie znają mnie, nie wiedzą o mnie nic. Boli mnie jak dowiaduję się, że się co chwilę spotykają ze sobą pomijając mnie a potem mają do mnie pretensje że się nie odzywam. Nie będę się pchała tam gdzie mnie nie chcą.

Przekonałam się, że jeszcze potrafię udawać i z uśmiechem mówić 'wszystko jest w porządku'. Wczoraj spotkałam S jak szła do szkoły. Nie zorientowała się, że coś jest nie tak. Może dlatego że nigdy nie miałam z nią takiego kontaktu jak z resztą. Podziwiam ją, ona wyszła z problemu, poradziła sobie odbijając się od dna. Ja tak nie potrafię, spadam w przepaść bez dna, bez końca.

Boję się piątku. Mam iść na urodziny do K i Y i wiem, że będą tam wszyscy. Boję się spotkać ich bo to się może skończyć tylko źle. Oni uznają, że mam znowu humorki a ja się bardziej zdołuję. Ale nie mogę się nie pojawić, jedynie pobyt w szpitalu usprawiedliwiłby moją nieobecność.
 Mniej mnie przeraża myśl pójścia na japoński jutro. Wystarczy, że nie będę się odzywać a dadzą mi spokój. Też mi wielcy znajomi którzy trzymają się zawsze razem, ale kiedy potrzebujesz ich pomocy, wsparcia to przestajesz dla nich istnieć.

Podziękuję za takie coś. Już nigdy nie zaufam drugiej osobie.





2012/10/22

RainyMood.com: Rain makes everything better.

RainyMood.com: Rain makes everything better.

Mała przerwa

Po piątkowych wydarzeniach musiałam zrobić sobie przerwę od wszystkiego.
Wyłączyłam telefon, wylogowałam się z fb, nie wychodziłam z domu, nawet odłączyłam internet od laptopa. Siedziałam na czterech literach i czytałam książkę. Co przychodziło mi wyjątkowo z trudem, musiałam robić sobie częste przerwy.


 


  
A w przerwach zabrałam się za szycie następnej yukaty. Co jest zabawne bo nie mam już miejsca w szafie ale dalej szyję. Został mi tylko kołnierz do skończenia.


Teraz trudno mi jest określić jak się czuję, ani dobrze ani źle. Jestem wypompowana z uczuć. Nie chcę oglądać tych ludzi, nie chcę mieć z nimi jakiegokolwiek kontaktu, dlatego telefon mam do tej pory wyłączony. Jestem w stanie się założyć, że i tak nikt się nie przejmie.

I tym oto sposobem po lekkim wyjściu z dołka znowu spadam.




2012/10/19

Ten dzień cz II

Było dobrze, BYŁO. W domu zrobiłam sobie małą kuracje dla włosów. Szampon z rzepy i dwie odżywki + maseczka na 20 minut. Włosy są lepsze, ale tylko zarz przy skórze, reszta dalej jest sianem. Do momentu przyjścia matki jakoś się trzymałam, potem było mi już wszystko obojętne. Nie mogła sobie darować jednego dnia. Potem się tylko psuło. Jakoś ludzie zaczęli mi w jednym momencie wysyłać życzenia na telefon czy fb, ciekawe kto się komu wygadał a kto komu przypomniał bo wątpię żeby wszystkim  się przypomniało o jednej godzinie. Po japońskim mieliśmy siedzieć jak najdłużej ale A się zwinął po 20 a reszta o 21. Reszta czyli cztery osoby, a miało być więcej. Oczywiście wszystko poszło się ... Parę osób całkowicie mi zjebało resztko dobrego samopoczucia. Dzień zaczęłam z bólem i z bólem też kończę. Tym razem to ząb nie daje mi spokoju, zwariować można.

Przejdę teraz do milszych rzeczy. Najlepszym prezentem okazała się figurka kota od M, skromne ale to było coś przemyślane. Drugą miłą rzeczą dzisiaj była yukata na japońskim. Miałam okazję przymierzyć a potem ubrać parę osób. Sensei się zdziwiła, że sama potrafię ubrać i potem poskładać yukatę. Prawda jest taka, że nawet w największych ciemnościach byłabym w stanie to wykonać. W sumie jest to jedyna rzecz która mi dobrze wychodzi.





Ten dzień

No i nadszedł ten dzień którego nienawidzę z całego serca. Nie rozumiem jak można cieszyć się z urodzin. Dla mnie jest to zły dzień, co roku spotyka mnie coś przykrego. Kiedy myślę, że nie może być gorzej to w następnym roku jest jeszcze większa masakra.







Planowo miałam dzisiaj jechać do Wrocławia ale oczywiście konwent przesunęli i wszystko poszło się...

Dzień pięknie się zaczął potwornym bólem głowy, a w sklepie przepłaciłam za średniej jakości ciastka, ważne żeby ładnie wyglądały. Teraz siedzę w pracy i mam przed oczami wielki kosz ze słodyczami. Wszystko w porządku, ciekawy prezent, ale dostałam te rzeczy których nienawidzę, nie tykam, nie jem. Wiśnie w czekoladzie, marcepan, bombonierka wszystko w gorzkiej czekoladzie, która pomimo mojej wielkiej miłości do czekolady po prostu nie przechodzi mi przez gardło. Do tego kawa której nie piję o czym doskonale wiedzieli i jakiś adwokat którego nie tknę bo nie mogę o czym też wiedzieli. Jeszcze będę musiała ten ciężki kosz przez pół miasta targać co przy moich plecach skończy się źle. A i zapomniałam o czekoladzie z orzechami po której jest mi niedobrze. Mogą se taki prezent wsadzić gdzie słońce nie dochodzi. To zeszłoroczny komplet do herbaty którego jeszcze nie wypakowałam z papieru był lepszym prezentem. Wiem, strasznie marudzę, ale mogli się postarać.

Jedyne na co dzisiaj czekam to japoński bo sensei obiecała przynieść yukatę i będę mogła ją ubrać na chwilkę. I boję się co wymyślą ludzie z japońskiego.

2012/10/18

Problemy z oddychaniem

Od jakiegoś czasu z drobnymi odstępami mam problemy z oddychaniem. Do niedawna jakoś to można było wytrzymać, ale teraz jest coraz gorzej. Kiedyś to było parę minut i przechodziło, teraz to potrafi ból trzymać pół dnia. Czasami ból złapie znienacka, że aż muszę zatrzymać się na chwilę. Nigdy nie dbałam przesadnie o siebie, ale też nie szkodzę sobie celowo. Od jakiegoś czasu unikam dużych ilości alkoholu, nie objadam się wręcz prawie nie jem, a jak już to dużo warzyw i owoców, jakieś chude mięso i nie jem na noc. Chodzę z psem na spacery prawie codziennie a jak mi się zechce to porozciągam się rano a wieczorem wykonam parę ćwiczeń. I jest coraz gorzej.  Nie wiem jak długo to potrwa. Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam.

A teraz parę słów o drożdżach. Wczoraj wypiłam pierwszą porcję. Powiem, że z mlekiem i trzema łyżkami kakao nie były takie złe, tylko teraz dziwny posmak mnie prześladuje. Zobaczymy czy to coś pomoże na moje biedne włosy.





2012/10/17

Drożdże i włosy

Zdenerwowałam się wczoraj na moje włosy. Postanowiłam dużo zmienić. Nie, nie będę ich ścinała. Znalazłam na wielu forach ciekawą rzecz a mianowicie picie drożdży no i powiedziałam sobie, że spróbuję. Zabieg ten ma na celu przyśpieszenie ich wzrostu oraz poprawienie ich stanu.
Zaczynam z dniem dzisiejszym, z długością 58 cm. Zobaczymy jakie będą po upływie miesiąca bo na wcześniejsze efekty raczej nie liczę.

Znalazłam także bardzo ciekawe blogi poświęcone włosom, które dokładnie prześledzę. Po przeczytaniu paru postów z jednego doszłam do wniosku, ze wcale nie dbam o włosy stosując trzy różne szampony do włosów i dwie odżywki bez spłukiwania oraz unikając suszarki. To też się zmieni, jutro po pracy pójdę na poszukiwanie paru preparatów i będę musiała udać się do apteki co odkładałam już od dłuższego czasu.





2012/10/16

I znowu o włosach

Tak mam po prostu jak widzę długie włosy to odpływam. Strasznie zazdroszczę ludziom takich włosów, moje mi już nie chcą rosnąć.









Znalezione na zupie. Nie mogłam się powstrzymać musiałam to zdjęcie wrzucić.

2012/10/15

Nadciąga ten dzień

Zaczyna mi odbijać na starość. Nie mam nic do października, ale jest jeden dzień w tym miesiącu w którym najchętniej bym nie wychodziła z łóżka mając przy sobie kilogram serka homogenizowanego kilka tabliczek czekolady, jakieś lody i sok z marchewki. Boję się tego dnia. Po cichu liczę, że będzie inaczej a i tak wszystko kończy się tak jak zawsze. Mogę śmiało pokusić się o stwierdzenie, że dokładnie rok temu dopadła mnie depresja lub wszechobecny smutek, która nie opuszcza mnie. Tak naprawdę to od dłuższego czasu mi się zbierało ale najgorsze zaczęło się rok temu. Teraz jest na razie spokojnie...



 



Zobaczymy jak długo tym razem moje nadgarstki pozostaną nietknięte.

2012/10/13

Następny etap po złości

Oswoiłam się już z myślą, że moje plany nie wypaliły. Miałam na to cały dzień i ze złości poukładałam ubrania. Teraz przynajmniej widzę podłogę w pokoju. Doszłam do wniosku, że nie mam już miejsca w szafie na kimona, a znalazłam materiału na cztery następne. Nie wiem co z tym zrobić. Może najwyższy już czas pozbyć się paru.

A co do przyszłego piątku to mam już inne plany. Pójdę na japoński a potem posiedzę gdzieś jak najdłużej żeby odsunąć w czasie powrót do domu. Przyszłą sobotę planuję całą przespać a w niedzielę będę przygotowywała przebranie na spodek. Jednak zdecydowałam się, że pojadę. Przez przypadek, z własnej głupoty postanowiłam się pomęczyć. Brak snu z piątku na sobotę a potem z soboty na niedzielę, nie wiem czy dotrwam do końca spodka.

Na szczęście nie miałam problemu z przebraniami. Od razu przyszło mi do głowy co mogę ubrać. Dwie imprezy jedna po drugiej o tematyce Halloween, będzie zabawnie.





A było tak dobrze

I jak zawsze wszystko poszło się jeb...
Noż kurwa dlaczego mi nigdy nie wychodzą moje plany? Do bani.
Konwent przeniesiono o trzy tygodnie i przez to będę musiała spędzić najgorszy dzień w roku z ludźmi z pracy. Spodka nie mogą zrobić tydzień wcześniej, chociażby wszystkim pasowało.
Odechciało mi się wszystkiego.

2012/10/11

Głupia głupia głupia

Tak jestem skończoną idiotką. Wszystko powróciło. Wystarczyło, że posiedziałam trochę w jego obecności i znowu się zaczęło. Dlaczego się tak torturuję, przecież doskonale wiem, że to nie ma sensu. Jestem głupia.





Wiem jak to się skończy, wiem że będę cierpieć, ale nie potrafię przestać myśleć o nim, nie potrafię przestać pragnąć więcej. Jestem głupia. Jeszcze tego mi brakowało do kompletu problemów. Rodzina, praca, zdrowie, życie osobiste wszystko zjebane.

Jestem głupia.

2012/10/10

Co było wczoraj a co jest dzisiaj

Cały wczorajszy wyjazd był porażką. W drodze do Poznania przez całe 6 godzin czytałam książkę, sama się zdziwiłam jak nie chciało mi się spać. Na targach pełno głupich ludzi, którzy nie patrzyli jak chodzą i do tego musiałam nosić folderki, wizytówki i inne pierdoły bo kierownikowi się nie chciało. Dobrze, że zabrałam ze sobą jakąś większą torbę na te wszystkie materiały bo inaczej musiałabym je nosić w rękach. Tak się kierownikowi spieszyło, że potem musieliśmy czekać 2 godziny w KFC na pociąg, myślałam, ze zwariuję. A podróż powrotna to całkowita katastrofa. W połowie drogi skończyła mi się książka, która miała tylko 750 stron. Chciałam posłuchać muzyki, ale grała za cicho, prawie nic nie słyszałam a potem komórka mi się rozładowała. Przez ostatnie trzy godziny podróży siedziałam i próbowałam zasnąć. Też się nie dało. Już byłam blisko wyskoczenia z pociągu. Za nic w świecie nie wytargają mnie na następne takie targi. Nie ma takiej opcji.
Co ciekawe wczoraj nie czułam głodu. Przez cały dzień zjadłam trzy małe bułeczki i wypiłam jogurt.

Dzisiaj czuję się cała połamana. W firmie jeszcze nie wpadli na pomysł, żeby zacząć ogrzewać biuro chociaż jest osiem stopni. Jak tak dalej pójdzie to w przyszłym tygodniu będę chora.





To doskonale opisuje cały wczorajszy dzień i początek dzisiejszego.

2012/10/08

Poznań?

Jutro czeka mnie ciężki dzień, wyjazd do Poznania. Od 4:40 do 23 cały czas z kierownikiem. Nie wiem jak to się skończy, prawdopodobnie ktoś z nas trafi do szpitala. Szczerze to nie trawię tego człowieka. Należy on do tej grupy ludzi, którzy powinni oberwać z krzesła za otwieranie gęby.





Jedyna nadzieja na jutrzejszy dzień i nie zwariowanie do reszty to książka dorwana za 10 zł, która ma ponad 700 stron.

2012/10/07

Oj to będzie zły miesiąc

Ledwo co się zaczął październik a już wiem, że to będzie bardzo zły miesiąc. Nagromadzenie wydarzeń i wydatków mnie dobije. Wczoraj byłam na pierwszej imprezie urodzinowej. Wszystko było fajnie do momentu gdy ludzie zaczęli pić. Dziwnie się czułam będąc trzeźwa gdy dookoła mnie ludzie dziwaczeli z każdym kieliszkiem, doszło nawet do tego, że zdeklarowana lesbijka podrywała trzech facetów naraz, przynajmniej tak to wyglądało.
Czeka mnie jeszcze wyjazd na konwent do Wrocławia, na który już nie chcę jechać i nie wiem czy zostałam przyjęta na helpera bo organizatorzy nawet nie raczą odpisać. Ale najlepsze będzie pod koniec miesiąca. Impreza urodzinowa dwóch lasek z piątku na sobotę a z soboty na niedzielę impreza w K. na którą nie wiem czy chcę pojechać, może dlatego, że nikt mnie o niej nie poinformował, dowiedziałam się przypadkiem. Ale szkoda mi nie jechać jak już byłam na wszystkich poprzednich edycjach.
No i jeszcze do wydatków będę musiała zaliczyć wyjazd do Poznania i głupie ciasto do pracy.
Nie wiem jak to wszystko wytrzymam.

Wracając do wczorajszej imprezy, zobaczyłam zdjęcia, na ponad 100 zdjęć jestem aż na trzech. Co ciekawsze właścicielka aparatu z każdym musiała zrobić sobie zdjęcie tylko nie ze mną, a na trzeźwo mówi wszystkim jak mnie kocha.

I najważniejsze co się wczoraj wydarzyło to zakończenie pewnej sprawy, która się za mną ciągnęła od dłuższego czasu. Wyjaśniłam sobie z K. wszystko. Jedyne co mogę dla Niego zrobić to powiedzieć przepraszam. Do pewnych rzeczy nie jestem stworzona, pewnych rzeczy nie będę w stanie zrobić, pewne jest to że nie potrafię kochać.  Problem leży po mojej stronie.




2012/10/04

Droga do nikąd

Ostatnio nie potrafiłam zebrać się w sobie, żeby napisać coś. Taką plątaninę mam w głowie, że nie wiem jakim jeszcze cudem funkcjonuję.
Przez ostatnie dni nic się nie działo w moim życiu. Jeden wielki zastój.
Wróciłam do mojego ulubionego koloru - czarnego. I ze smutkiem stwierdziłam, że ostatnimi czasy za dużo kolorów wtargnęło do mojej szafy. Staram się zawsze mieć chociaż jedną czarną rzecz. Ostatnio jak cała byłam na czarno znajomy którego dawno nie widziałam stwierdził, że zmieniłam się w Gotha, jasne daleko mi do tego. A sam zamiast blond włosów miał kruczo czarne i grzywkę na emo. Zaskoczyło mnie jak łatwo mogłam z nim rozmawiać pomimo tak wielkiego upływu czasu, przecież przez ostatnie sześć lat rozmawiałam z nim może z dziesięć razy.

Stoję na końcu pewnego etapu. A dokładniej to firma w której teraz pracuję. Ograniczam z brzydkim słownictwem, dlatego nie mogę opisać tego bagna. Wymagają rzeczy niemożliwych i mają pretensje, ze nie sprzedaję gówna, którego nie da rady sprzedać. Umowę mam do końca grudnia, ale nie wiem czy z dniem 1 listopada nie będę osobą bezrobotną, dłużej tam nie wytrzymam. Wolę już sprzedawać frytki albo meble albo siedzieć na kasie w markecie niż oglądać ryje tych bezmózgowców. Siedzenie dłużej w tej firmie nie przyniesie nic dobrego.







Prędzej zwariuję albo nabawię się poważnych chorób niż zacznę być traktowana jak człowiek u tych złodziei.