Przed samymi świętami bardzo mocno się zdenerwowałam na pewną osobę, dokładniej poszło o to że jak jej odpisuję że nic mi nie jest to ma pretensje a jak napiszę jej że źle się czuję bo boli mnie głowa i jednak trochę przeżywam zwolnienie z pracy to ma do mnie pretensje bo się użalam nad sobą i zaczęła powtarzać że 'taka S. wyszła z większego bagna'. Jeżeli chodzi o cała tą sytuację z S rozumiem, miała kłopoty, poradziła sobie z nimi ale za przeproszeniem kurwa ja nie jestem S i inaczej reaguję na pewne sytuacje, niektóre sprawy do dłuższego czasu nade mną wiszą i dają mi porządnie w kość. Próbowałam być szczera i chciałam usłyszeć parę słów pocieszenia, usłyszeć coś co mogłoby mnie podnieść na duchu a w zamian jeszcze mi się oberwało. Taki sam efekt dałoby mi rzucanie małymi kotkami o ścianę. Porównywanie mnie i moich problemów do S i jej problemów nie ma sensu. Coś co dla mnie jest normalne dla kogoś innego może być katastrofą lub powodem do załamania i na odwrót. To właśnie przez tę głupią osobę bardziej się zdenerwowałam niż przez cała tą sytuację jaką mam teraz w życiu.
A teraz przejdę do przyjemniejszej rzeczy czyli do włosów. Nie zauważyłam większej zmiany, nadal wyglądają jak siano, ale trochę bo aż 1 cm mi urosły a nic z nimi nie robiłam. Dla mnie ten 1 cm to dużo, kiedyś mi prawie nie rosły a teraz zaczyna się coś dziać. One mi chyba tak na złość wszystko robią, jak kombinuję i używam nie wiadomo czego są paskudne a jak je oleję i nic z nimi nie robię zachciewa mi się rosnąć. Można oszaleć.
Zdjęcie zrobione wczoraj, jakość ponownie pozostawia wiele do życzenia ale musiałam sobie sama poradzić z moją cegiełką.
Zaniepokoiło mnie to że z jednej strony ich ubyło, zrobiły się krótsze i nie mam zielonego pojęcia dlaczego.