2015/11/04

Nadciągające zmiany

Znowu miało być o czymś innym ale znowu wypłynęła inna sprawa.

Po tym jak moja współlokatorka bezczelnie zachowała się w moje urodziny obraziła się bo według niej nie miałam prawa zdenerwować i że nie usłyszała ode mnie dziękuję za to co dla mnie zrobiła.

Nie widziałyśmy się, unikała mnie. Jak się przypadkiem dowiedziałam od drugiej znajomej co planuje zrobić na koniec roku napisałam do niej o co chodzi i że chcę wiedzieć na czym stoję. Łaskawie po dwóch dniach napisała mi, z pominięciem jakichkolwiek zasad ortografii, z wyrzutami jak to zniszczyłam jej coś ważnego w życiu, jakby to była moja wina że chłopak nie wytrzymał bezczelnego zachowania i z nią zerwał. Określiła jak to ma mnie dość i podkreśliła ze trzy razy ze będzie szukać nowego mieszkania. Co oznacza że mam czas do końca grudnia żeby znaleźć nowe mieszkanie i się przeprowadzić.

Stwierdziła że nie mogę zostać na tym mieszkaniu bo nie oddam jej kasy którą włożyła w remont mieszkania. Tak, ale kto kazał jej przemalowywać swój pokój jak nie było potrzeby? I pewnie będzie chciała żebym oddała jej pieniądze za wszystkie meble które zakupiła sobie do pokoju. I jeszcze przepraszać na kolanach że nie siedziałam cicho jak zaczęła mnie obrażać.
Odpisałam na spokojnie, że chcę się spotkać i porozmawiać jak dorośli ludzie. Jej reakcja była bezcenna. Zaczęła przeklinać i jeszcze bardziej mnie obrażać. 

Miałyśmy umowę że za sprzęty które są na raty jedna spłaci drugą jak się wyprowadzi. Więc piszę że będzie musiała oddać mi połowę pieniędzy z tych które dałam na pralkę, lodówkę i kuchenkę. Jej zdaniem, cytat: "gówno mi się należy bo gówno włożyłam w to mieszkanie" koniec cytatu. 
No tak przez prawie rok siedziałam jak pasożyt na JEJ mieszkaniu i nie płaciłam za nic i tylko śmieciłam.

Oskarżyła mnie też o bycie fałszywym przyjacielem. A to że przez ostatnie 8 miesięcy wytrzymywałam jej pseudo-urojeniowo-marudne zachowania. Zdarzało się że sama musiałam sprzątać łazienkę żeby móc się umyć, albo kuchnię żeby przygotować posiłki w czystości. Blacha z piekarnika którą pobrudziła czeka już piąty tydzień na umycie. Nie tknę jej, już m nie zależy. Przez ten cały czas ona nigdy nie pozamiatała nawet podłogi, a w pokoju ma delikatnie mówiąc chlew. Byłam przy niej i tolerowałam wiele, ale to się skończyło.
 
Swoim zachowaniem rozpieszczonej trzynastolatki ostatecznie doprowadziła do tego że nawet jak jej przejdzie ta złość na cały świat, a na pewno jej przejdzie jeszcze w tym miesiącu, ja już nie zmienię zdania, wyprowadzę się jeszcze w listopadzie. I sama będzie musiała zapłacić sobie za wszystko w grudniu.
Szkoda że tak się to potoczyło, ale są jakieś granice.

Każdy popełnia jakieś błędy, moim było zamieszkanie z nią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz