2018/11/21

Włosowo

Dziś coś o włosach. Moje picie drożdży trochę się posypało przez chorobę. Z tygodniową przerwą nie spodziewałam się wielkich rezultatów. Ich obecna długość wynosi takie naciągane 78 cm. Przyznam się, że troszkę ciachałam końcówki nożyczkami ale nie mogłam się powstrzymać widząc te rozdwojenia. Dlatego nie jestem w stanie stwierdzić ile im się urosło przez ten miesiąc. Ostatecznie szału nie ma. Do drożdży jeszcze powrócę, za jakiś czas.
No i najważniejsze co zauważyłam to moje włosy postanowiły że będą się kręcić. Zawsze jak nic z nimi nie robiłam wyglądały na bardziej lub mniej puszące się. W czasach ostrego włosomaniactwa wyglądały nawet gładko, czasami lekko falowały, ale... Mogłam cały dzień nosić włosy spięte w kok i wieczorem dalej były w miarę proste, lekko falowane. Szybko wracały do prostych drutów. Jak chciałam je zakręcić to nie było takiej opcji, nigdy nie trzymał się skręt dłużej niż dwie godziny. Teraz po około godzinie w koku skręca je.

Ostatnio spięte są w taki sposób lub w warkoczyku.


A tak wyglądają 'luzem'


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz