2013/04/25

To koniec?

Zbieram się już kolejny dzień żeby coś napisać i nie bardzo mi to wychodzi.
Poddaję się .
Nie wiem jak długo zdołam jeszcze to wszystko ciągnąć. Zaczęłam wysyłać więcej niż zwykle zgłoszeń do pracy a i tak nie ma odzewu. Byłam w tm tygodniu na dwóch rozmowach które skończyły się hasłem - oddzwonimy. Nawet do głupiego, zwykłego sklepu nie chcą mnie zatrudnić.
W zeszły piątek nawet widziałam słabe światełko w tunelu - telefon z informacją o rozmowie kwalifikacyjnej. Już myślałam, że coś ruszyło i nic tylko się rozczarowałam.
Ale jeszcze bardziej dobiła mnie sytuacja że znajome zrobiły sobie babski wieczór i nawet słowem mi o nim nie wspomniały. Najpierw z pretensjami w głosie mówią mi jak bardzo im na mnie zależy a następnie za moimi placami spotykają się i udają jakbym nie istniała.
Najgorsze nie jest bycie na dnie, najgorsze jest to że będąc na dnie ktoś zaczyna wyciągać do Ciebie rękę, robi Ci nadzieję a potem rzuca Tobą jak zwykłą szmatą.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz