2017/04/24

Tak sobie

Po paru dniach (i paru butelkach z procentami) stwierdzam iż kolejny mały (duży) kryzys mam za sobą. Chyba. Może to ten etap gdzie znajduję się w jego centrum, gdzie jest pozorny spokój. Czekam na kolejne załamanie, wiedząc, że cokolwiek zrobię czy nie zrobię i tak nadejdzie. I będzie jeszcze silniejsze od poprzedniego.

Mogłabym napisać o czymś, o nowych mangach, kolejnych zakupach, co jadłam, co widziałam albo o tym jak każdej minuty żałuję że oddycham.
Ale mi się nie chce.
Po prostu nic mi się nie chce


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz