Mój pies, Hera.Przyszła na świat 20 grudnia 2007 roku, odeszła 17 września 2017 roku.
Nie dożyła swoich 10 urodzin.
O godzinie 21 przyjął ją weterynarz. Dostała wszystko co możliwe i po 40 minutach nie następowała poprawa, pogorszyło się tylko. Niestety wątroba wysiadła, była odwodniona pomimo podawanych płynów, nastąpił paraliż łap, nie reagowała na nic, jakby jej nie było, serce biło ponad 240 i kiedy spadło do ledwo 30 nastał koniec.
Ostatnimi czasy miała problemy ze zdrowiem ale wychodziła na prostą. W piątek popołudniu zjadła coś na spacerze, coś co jej zaszkodziło lub nasiliło to co w niej siedziało. Rano jeszcze chodziła teraz jej już nie ma.
Nie dożyła swoich 10 urodzin.
O godzinie 21 przyjął ją weterynarz. Dostała wszystko co możliwe i po 40 minutach nie następowała poprawa, pogorszyło się tylko. Niestety wątroba wysiadła, była odwodniona pomimo podawanych płynów, nastąpił paraliż łap, nie reagowała na nic, jakby jej nie było, serce biło ponad 240 i kiedy spadło do ledwo 30 nastał koniec.
Ostatnimi czasy miała problemy ze zdrowiem ale wychodziła na prostą. W piątek popołudniu zjadła coś na spacerze, coś co jej zaszkodziło lub nasiliło to co w niej siedziało. Rano jeszcze chodziła teraz jej już nie ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz