2018/01/05

Czeski sylwester

Ostatni dzień w roku wyruszyłam na kolejną wyprawę. Kierunek Czechy a dokładniej Ostrawa.
Najpierw oczywiście nawiedziłam pewien sklep w Katowicach po herbatkę i całą paczkę zdrapek.
 

Po drodze dotarło do nas że musimy sobie jeszcze kupić drobne rzeczy na kolację i śniadanie. Zawędrowaliśmy do Europy Centralnej w Gliwicach. Po lekkim posiłku w końcu wyruszyliśmy w drogę.
Na miejscu okazało się że miejsce w którym zatrzymaliśmy się jest otoczone po przemysłowymi budynkami które wyglądały na prawie opuszczone. Sam hotelik nie był zły.
Postanowiliśmy udać się do centrum. Po chwilowym problemie z parkingiem coś udało nam się znaleźć i ruszyliśmy na podbój miasta.
Zaskoczeniem była mała ilość ludzi. Nie było widać żeby ktoś przygotowywał się do sylwestra.
Słychać było stale fajerwerki w oddali ale nic nie było widać przez wysokie budynki.
 
 
Postanowiliśmy zjeść coś ciepłego i regionalnego. I tu zaczęły się schody. Wszystko było zamknięte. Wszystko. Jak Internet mówił nam że mają otwarte po dojechaniu na miejscu okazywało się że jednak są zamknięci.
I tym sposobem ostatnim posiłkiem w 2017 roku było sushi. W pierwszym lokalu czas oczekiwani był ponad godzinę. Następny znaleźliśmy tuż za rogiem. 
 Nie oszczędzali z ostrością w mojej zupie, ale herbata była idealna. Samo sushi oceniam na plusie.
Postanowiliśmy wrócić do hotelu. Nadszedł czas na oglądanie filmów, wręczenie zaległego prezentu urodzinowego i drapanie zdrapek.
 
Dostałam rogi.
Na 50 zdrapek tylko 13 było z marnymi wygranymi. Jestem trochę zła że nawet połowa się nie zwróciła ale pewnie jeszcze kiedyś kupię całą paczkę.

O północy kraty w oknach trochę przeszkadzały w oglądaniu fajerwerków. Następnie wróciliśmy do filmu i coś przed 2 nad ranem poszliśmy spać. Rano chcąc coś zjeść wysuszyliśmy znowu do centrum a tam wszystko nadal zamknięte. Znaleźliśmy jedną restaurację która miała być otwarta w tym dniu ale nie chciało nam się czekać ponad godziny. I tak oto pierwszy noworoczny porządny posiłek (nie bułeczki maślane popijane wodą) odbył się w KFC. 

Tak wyglądał mój sylwester po czesku.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz