2019/06/20

Włoska przygoda II

Druga część mojej wyprawy po Włoszech


Genua.
W tym mieście to się zakochałam. Te wąskie uliczki podbiły moje serce. I tym razem do mieszkania mogłam wejść po godzinie 19 więc udałam się na zwiedzanie. Pierwszą atrakcją była podróż przez miasto samochodem z wagonikami naśladujące prześliczną kolejkę. W ten sposób przejechałam całe miasto. Nie chciało mi się czekać w kolejce do akwarium więc co zrobiłam? Postanowiłam głupia przejść się po całym mieście prawie tą samą trasą co wcześniej przejechałam, nie dałam odpocząć moim nogom. Na obiad miałam rożek z owoców morza, bardzo smaczny był.

Udałam się jeszcze do Galata Museo del Mare, muzeum było rozłożone na paru piętrach i bardzo ciekawe.

Wieczorem nadszedł czas na 'zameldowanie się' w mieszkaniu u jakże przemiłego włocha. Mieszkanie może nie było super luksusowe, wejście na drugie piętro wysokimi i wąskimi schodami było ciekawe, ale też miało swój klimat i widać było jak się starał więc jak będę kiedyś miała okazję go odwiedzić na pewno to zrobię. Kolejnego dnia po skromnym włoskim śniadaniu składającym się z kawy i sucharków z dżemem ruszyłam do następnego miasta.

Florencja
I tu niestety mam uraz do tego miasta. Nie wiem dlaczego ale to miasto z całego wyjazdu pozostawiło po sobie niedosyt. Moje zmęczenie, obolałe stopy i straszny upał działały na mnie jak czerwona płachta na byka.


Nie poddałam się i cały dzień kolejny raz przeszłam całe miasto, oczywiście jak poprzednio robiłam dużo zdjęć telefonem. Niektóre były bardzo dobre inne mało udane, ale były. Nie byłam przygotowana na to co nastąpiło następnego ranka. Mój kochany telefon postanowił dosłownie spalić moją kartę pamięci i tym sposobem ponad trzy tysiące zdjęć przepadło, tak wiem robię dużo zdjęć ale na 10 zrobionych 1 jest ok. Część, ta gorsza niestety, zapisała się w zdjęciach google. Ze wszystkich dni/miast najbardziej ucierpiała Genua i Florencja bo to co wrzuciłam tutaj to wszystko co udało mi się odratować. Na szybko bo parę minut prze planowym wymeldowaniem ruszyłam szukać otwartego sklepu z elektroniką, z nową kartą pamięci opuściłam Florencję z mieszanymi uczuciami, po drodze okazało się że połączenie jednego jogurtu, ciepłego mleka i drożdżówek ze śniadania nie spodobało się na górzystych zakrętach mojemu żołądkowi i musiały szybko się ewakuować. Podenerwowana dojechałam do następnego miasta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz