2019/06/21

Włoska przygoda III

Trzecia część podróży po Włoszech.

Rimini
Morze, plaża i słońce, no i trochę starszych budynków.

Niby mało chodzenia ale znowu przez cały dzień byłam na nogach. Obowiązkowo przejechałam się diabelskim kołem, na obiad zjadłam kawałek pizzy.
Wieczorem jak już większość ludzi się zwinęła postanowiłam wejść do morza. Nie umiem pływać więc najdalej zanurzyłam się do pasa.

A już na prawdę późno udałam się na kolację do małej knajpko-restauracji zaraz obok hotelu w którym się zatrzymałam. Co ciekawe to był jedyny hotel w którym nocowałam podczas mojej podróży przez Włochy, jego lata świetności dawno minęły, nie był maga luksusowy ale był bardzo blisko morza i to mi wystarczyło. Wracając do kolacji i tu miły i uśmiechnięty Włoch polecił dobre wino i coś w stylu zapiekanki/pizzy/nie wiem jak to nazwać i to było dobre. Tak miło się siedziało że nie wiem kiedy poszła cała butelka wina. Już bardzo późno udałam się ostatni raz na plaże nazbierać trochę drobnego piasku na pamiątkę i ostatni raz 'pomacać' morze. Rano śniadanie i ruszyłam w drogę. Bez większych przeszkód dotarłam do kolejnego miasta w planach.

Bolonia
Dobra, myślałam że w tym mieście dam odpocząć nogom. I znowu się myliłam. Nawet nie byłam w stanie założyć najzwyklejszych klapków żeby mnie stopy nie bolały. Auto zostało na parkingu daleko od pokoju i walizką ruszyłam szukać pokoju. Po drodze oczywiście zahaczyłam o większość atrakcji jakie miałam zaznaczonych, taż że gdy dotarłam już na miejsce większość już miałam sfotografowane. 

Przez resztę dnia kręciłam się i robiłam dużo zdjęć. Na kolację mało włosko sushi. Nie pamiętam jak się nazywali ale było przepyszne, wszystko było na pływających talerzykach i wręcz się przejadłam.
Wieczorem jeszcze przeszłam się trochę aby spalić kolację i udałam spać. W pokoju w którym się zatrzymałam śniadanie miało być około godziny 10 a że musiałam zebrać się przed godziną 8 żeby wyruszyć do ostatniego miasta nie miałam okazji na kolejne włoskie śniadanie i w ten sposób znowu zawitałam do maka. Jedno czego nie zapomnę z Boloni to fakt iż Pan Francesko czy jak mu się tam pisało sam sobie wystawił w moim imieniu opinię o moim pobycie u niego. Nie wiem jak to zrobił, opinia pojawiła się już po tym jak wyjechałam, nie było żadnej informacji że ktoś logował się na konto z innego urządzenia. Po prostu jak chciałam wystawić opinię okazało się, że już jest napisana. Bez takich przekrętów dostałby ode mnie wysoką ocenę a teraz raczej nie polecę tej osoby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz