2019/01/06

Grinch i małe ciasteczko

Dzisiaj mając jeszcze trochę wolnego czasu postanowiłam zwiedzić kopalnię w Zabrzu. Niestety nie udało mi się bo przyjechałam za późno, jedna grupa już zjechała a na następną bardziej uciążliwą trasę mi się nie chciało iść. Zrobiłam tylko na szybko zdjęcia wieży ciśnień.



I udałam się na poszukiwanie czegoś do zjedzenia, najlepiej azjatyckiego. I tu była zabawa. Jeden lokal w ogóle nie istniał, drugi był zamknięty, trzeci zresztą też. Miałam okazję podziwiać różne budynki. 
 
 


Jeżdżąc tak po bliższej i dalszej okolicy, do miasta obok i z powrotem, wylądowałam w Agorze. Szybka decyzja - film. Polskie filmy mnie jakoś nie interesują, Bumblebee też nie bardzo więc padło na bajkę Grinch.
To był dobry wybór. Zabawna i przyjemna, więcej nie trzeba.
Po filmie zgłodniałam i udało mi się dopaść azjatycką kuchnię. Jedzenie było pyszne.


Następnie przeniosłam się trochę niżej na deserek. Tego mi było trzeba, słodka krówka, ciastko czekoladowe, lody i obowiązkowo herbata. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz