2017/02/19

O włosach słów kilka

Okropna ze mnie włosomaniaczka. Zapuściłam się. W złym tego znaczeniu.
Od nie pamiętam kiedy nie mówiłam o moich włosach. I nie chodzi tu o jakieś jedno cz dwa zdania stwierdzające, że są takie czy siakie pod koniec lub przypadkowo umieszczone w wpisie w formie zapychacza miejsca.
Dawno nie używałam odżywki do włosów poza jakąś mgiełką na lepsze rozczesywanie raz na jakiś czas. A suchym szamponem katuję swoją grzywkę przy każdej nadarzającej się okazji. Już nie wspomnę kiedy zrobiłam ich zdjęcie, nie takie byle jakie na szybko. Nawet nie wiem ile mają cm.
To ostatnie mogę od razu zmienić. Teraz sprawdziłam i najdłuższe końcówki maja prawie 61 centymetrów. Nie wyglądają źle, ale przydałoby im się lekkie przycięcie. Nie nie takie jak ostatnio ponad 20 cm, chociaż ta opcja tez kusi.

Przyznaję się do porzucenia moich włosów na pastwę wiatru, złej wody, nieodpowiedniego szamponu i wszystkich tych okropności czyhających na co dzień.

Jestem winna.

I co teraz?

Na początek zdjęcie.


Jedno nie wystarczy. Robione starym aparatem, jak zawsze jakość nie powala.

Krok kolejny. Drożdże. Postanowiłam wrócić do początków, kiedy to parę lat temu pierwsze kroki jako włosomaniaczka zaczynałam pijąc drożdże. Smak mi nie przeszkadza.

Muszę też wrócić do odżywek.

To tyle na teraz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz