Na początku zaznaczę że zima zaczęła się jak już opuszczałam Gdańsk. Pierwszego dnia było szarawo i zamglone następnie było deszczowo albo pochmurnie i ostatnie dni zebrało się na lekkie opady śniegu. Pogoda nie rozpieszczała ale to nie przeszkodziło mi w chodzeniu i zwiedzaniu.
Pierwszego dnia, a raczej wieczoru był krótki spacer po centrum.
Udało się zaliczyć koło widokowe Amber Sky,
zjeść chińczyka
i trafić na jarmark który się już zamykał
Wieczorem mała przekąska
Drugiego dnia na śniadanie miso
i podreptałam najpierw do Dworu Artusa
następnie Dom Uphagena,
potem Muzeum Bursztynu
i znowu na jarmark
Obowiązkowo pączusie
Langosz
I nowość dla mnie, Czeburek z Krymu, Ukraińskiego Krymu jak to podkreślił bardzo miły Pan z Ukrainy który wytłumaczył mi co to jest czeburek
Po małym obżarstwie na jarmarku przechodząc obok zbrojowni, a raczej przez zbrojownię
trafiłam do małej cukierni
To był błąd. Tyle dobrego i słodkiego naraz to za dużo.
Następnie trafiłam do Piwnicy Romańskiej. Za chyba 8 zł obejrzałam krótki film, trochę eksponatów i zobaczyłam jedno zachowane w dobrym stanie pomieszczenie i dwie 'salki' z fragmentami ruin obok niego. Warte było tej ceny. Ciekawe było. Zaraz obok była hala targowa z ruinami w piwnicy.
Przechodziłam obok starego młynu
Jeszcze trochę chodziłam, za każdym razem przechodząc koło fontanny Neptuna musiałam zrobić parę zdjęć.
Na już bardziej kolację trafiłam do Kaszubskiej Mariny na dobrą zupę rybną i na koniec dnia znowu na jarmark.
Reszta będzie w części drugiej.
Pierwszego dnia, a raczej wieczoru był krótki spacer po centrum.
Udało się zaliczyć koło widokowe Amber Sky,
zjeść chińczyka
i trafić na jarmark który się już zamykał
Wieczorem mała przekąska
Drugiego dnia na śniadanie miso
i podreptałam najpierw do Dworu Artusa
następnie Dom Uphagena,
potem Muzeum Bursztynu
i znowu na jarmark
Obowiązkowo pączusie
Langosz
I nowość dla mnie, Czeburek z Krymu, Ukraińskiego Krymu jak to podkreślił bardzo miły Pan z Ukrainy który wytłumaczył mi co to jest czeburek
Po małym obżarstwie na jarmarku przechodząc obok zbrojowni, a raczej przez zbrojownię
trafiłam do małej cukierni
To był błąd. Tyle dobrego i słodkiego naraz to za dużo.
Następnie trafiłam do Piwnicy Romańskiej. Za chyba 8 zł obejrzałam krótki film, trochę eksponatów i zobaczyłam jedno zachowane w dobrym stanie pomieszczenie i dwie 'salki' z fragmentami ruin obok niego. Warte było tej ceny. Ciekawe było. Zaraz obok była hala targowa z ruinami w piwnicy.
Przechodziłam obok starego młynu
Jeszcze trochę chodziłam, za każdym razem przechodząc koło fontanny Neptuna musiałam zrobić parę zdjęć.
Na już bardziej kolację trafiłam do Kaszubskiej Mariny na dobrą zupę rybną i na koniec dnia znowu na jarmark.
Reszta będzie w części drugiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz