2012/09/10

Atak

Wczoraj wszystko co się we mnie zbierało od jakiegoś czasu przejęło made mną kontrolę. Przestałam nad wszystkim panować i po prostu poszłam sobie do domu nie żegnając się z ludźmi. A w domu miałam kolejny atak paniki, strachu. Nie potrafiłam powstrzymać płaczu i prawie połknęłam garść tabletek. Miałam nawet dobry humor do momentu jak trzeba było przeciskać się przez tłum ludzi parę razy. Ogólnie nie było planu na wczoraj, więc chodziliśmy gdzie popadnie. Zdecydowali się pójść na shishę do B. do miejsca które jest drogie, piwo jest średnie i jest ciasno. Postanowiłam sobie nie kupować tam nic bo myślałam, że jeszcze gdzieś indziej pójdziemy. Więc nudziłam się przez prawie dwie godziny siedząc z ludźmi, którzy mnie olewali, nie pomogło mi nawet siedzenie obok A. który też za bardzo nie wiedział co ze sobą zrobić. Już myślałam, że idziemy do kolejnego punktu gdy nagle S.  stwierdziła że chce jechać do domu. Na dworcu miała od razu autobus to nie chciała poczekać pół godziny na następny. Zaproponowałam więc W. która było rzut kamieniem, ale ona się uparła. I cała reszta postanowiła siedzieć z nią. Żałuję jednego, ze w tym momencie nie zabrałam się stamtąd i nie poszłam na swój autobus. Jak już S. pojechała to jeszcze K. musiała pożegnać się ze wszystkimi co zajęło kolejne 15 minut. Poszliśmy wreszcie do W gdzie byłam tam aż całe 15 minut bo musiałam iść na autobus. Dziękuję bardzo za prawie trzy godziny zmarnowane 'na czekaniu' kiedy wszyscy byli zajęci rozmowami z każdym tylko nie ze mną.
Po powrocie do domu odechciało mi się wszystkiego. Gdybym zobaczyła teraz na ulicy kogoś ze znajomych prawdopodobnie poszłabym w drugą stronę. Nie wiem jak ja to zrobię ale najlepiej nie poszłabym na imprezę z następną sobotę. Oni i tak świetnie będą się bawić nawet jeśli mnie tam nie będzie.








Dzisiejszy dzień nie zaczął się lepiej, W nocy nie potrafiłam zasnąć. Cały dzień bolał mnie żołądek. W pracy nie miałam czasu nawet żeby spokojnie napić się herbaty.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz