2012/09/01

The right direction

Co się działo wczoraj. Wróciłam do domu w dobrym humorze i chciałam tańczyć. Potem zasnąć nie mogłam.
U Joli wszystko po staremu, cieszę się bardzo że mogłam się z nią spotkać. Nie zauważyłam jak minęły cztery godziny. Trzeba częściej takie spotkania organizować.
Potem wybrałyśmy się ja i dwie O. spotkać się z resztą ludzi z japońskiego. Na początku byli tylko A. K. i Ł. po chwili pojawił się B. i się zaczęło rozkręcać. Byłoby dobrze gdyby nie fakt, że w pewnym momencie O. zadzwoniła po M bo się za nim stęskniła. Miałam w tym momencie ochotę wyjść. No i oczywiście wszyscy zaczęli bronić go jaki to no pokrzywdzony a jaka ja jestem paskudna, dziecinna i przesadzam. Okazało się też że pojawili się też ludzie z imprezy 'dla wybranych' czyli O. Y. A. i M. bo jakoś tak wyszło.
Nie miałam ochoty patrzeć na tę jego gębę, on z resztą też się ze mną nie chciał przywitać więc kij mu w oko. Miałam powoli dosyć całego tego spotkania. już chciałam wychodzić gdy Y. wpadła na pomysł, żeby zagrać w ousama gemu ( nie wiem jak się to pisze) japońska gra polegająca na losowaniu losów i osoba ze znakiem K może rozkazać zrobić coś innym. Zrobiło się zabawnie. Na moje nieszczęście na trzy razy co trzeba było śpiewać wszystkie musiałam zaśpiewać z M. ja i mój pech. Na koniec pożegnałam się ze wszystkimi tylko nie z M.
Dla mnie jest to jeszcze zbyt świeża sprawa, nie potrafię traktować go normalnie.





Od wczoraj ta piosenka siedzi mi w głowie.


Dzisiejszy dzień nie był za ciekawy. Cały dobry humor z jakim kładłam się spać został wessany przez poduszkę podczas snu. A najgorsze jest to, ze wiem że nie będzie lepiej jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz