2012/11/12

Z bananowym koktajlem w ręce wspominam ostatnie dni

 Nie mogłam się oprzeć pokusie w sklepie, gdy tylko zobaczyłam przepiękne banany usłyszałam jak wołały do mnie "kup nas, kup nas" i w przeciągu paru sekund wylądowały w moim koszyku dwa banany oraz mleko. Zrobiłam właśnie z nich koktajl i muszę to napisać nic więcej nie potrzebuję na dzisiaj do szczęścia. Mój żołądek więcej nie pomieści a oczy same się zamykają. Zaraz idę odespać to ostatnie dni.

Jeżeli chodzi o Wrocław to się udała wyprawa.
Powroty zawsze są ciężkie, zawsze coś się zepsuje pod koniec i nie mam ochoty wracać do szarego życia, tym razem nie było tak źle, w domu byłam przed 21.
Ostatnie trzy dni były szalone, spałam może 3 godziny z przerwami, chodziłam cały czas po schodach z drugiego piętra na drugie piętro (cudowna szkoła z trzema osobnymi drugimi piętrami i dziwnym układem). Po całym tym chodzeniu nie byłam w stanie nawet stanąć na stopach, na samą myśl czułam jak mi odpadają. Zmęczona w domu padłam i zasnęłam od razu, nawet się nie rozpakowałam.
Poznałam wspaniałych ludzi, którzy niestety są w większości z Wrocławia, więc raczej spotkamy się znowu na konwencie ale i tak świetnie się bawiłam, nie żałuję wyjazdu i tego jak przebiegł.

A teraz krótko o włosach.
Kolor wyszedł ciekawy, jak zawsze jest zauważalna różnica między końcówkami i resztą. Po paru myciach będzie jeszcze bardziej widoczna. Pozostaje mi tylko pofarbować jakąś porządną farbą żeby uzyskać jeden kolor, ale nie chcę ich znowu niszczyć farbą. Myłam je w nocy z soboty na niedzielę i niestety musiałam iść spać w lekko mokrych. Chociaż snem tego nie można było nazwać bo po godzinie musiałam wstać i włosy wyglądały zabawnie, każdy 'leciał' w inną stronę.




Zdjęcie nie pasuje do posta ale tak mi się spodobało, że postanowiłam je wrzucić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz