2012/10/24

Przepaść

A ja nadal spadam coraz głębiej i głębiej. Wiem, że już z tego nie wyjdę. Ludzie, którzy twierdzą, że są moimi przyjaciółmi nie znają mnie, nie wiedzą o mnie nic. Boli mnie jak dowiaduję się, że się co chwilę spotykają ze sobą pomijając mnie a potem mają do mnie pretensje że się nie odzywam. Nie będę się pchała tam gdzie mnie nie chcą.

Przekonałam się, że jeszcze potrafię udawać i z uśmiechem mówić 'wszystko jest w porządku'. Wczoraj spotkałam S jak szła do szkoły. Nie zorientowała się, że coś jest nie tak. Może dlatego że nigdy nie miałam z nią takiego kontaktu jak z resztą. Podziwiam ją, ona wyszła z problemu, poradziła sobie odbijając się od dna. Ja tak nie potrafię, spadam w przepaść bez dna, bez końca.

Boję się piątku. Mam iść na urodziny do K i Y i wiem, że będą tam wszyscy. Boję się spotkać ich bo to się może skończyć tylko źle. Oni uznają, że mam znowu humorki a ja się bardziej zdołuję. Ale nie mogę się nie pojawić, jedynie pobyt w szpitalu usprawiedliwiłby moją nieobecność.
 Mniej mnie przeraża myśl pójścia na japoński jutro. Wystarczy, że nie będę się odzywać a dadzą mi spokój. Też mi wielcy znajomi którzy trzymają się zawsze razem, ale kiedy potrzebujesz ich pomocy, wsparcia to przestajesz dla nich istnieć.

Podziękuję za takie coś. Już nigdy nie zaufam drugiej osobie.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz