2012/10/19

Ten dzień

No i nadszedł ten dzień którego nienawidzę z całego serca. Nie rozumiem jak można cieszyć się z urodzin. Dla mnie jest to zły dzień, co roku spotyka mnie coś przykrego. Kiedy myślę, że nie może być gorzej to w następnym roku jest jeszcze większa masakra.







Planowo miałam dzisiaj jechać do Wrocławia ale oczywiście konwent przesunęli i wszystko poszło się...

Dzień pięknie się zaczął potwornym bólem głowy, a w sklepie przepłaciłam za średniej jakości ciastka, ważne żeby ładnie wyglądały. Teraz siedzę w pracy i mam przed oczami wielki kosz ze słodyczami. Wszystko w porządku, ciekawy prezent, ale dostałam te rzeczy których nienawidzę, nie tykam, nie jem. Wiśnie w czekoladzie, marcepan, bombonierka wszystko w gorzkiej czekoladzie, która pomimo mojej wielkiej miłości do czekolady po prostu nie przechodzi mi przez gardło. Do tego kawa której nie piję o czym doskonale wiedzieli i jakiś adwokat którego nie tknę bo nie mogę o czym też wiedzieli. Jeszcze będę musiała ten ciężki kosz przez pół miasta targać co przy moich plecach skończy się źle. A i zapomniałam o czekoladzie z orzechami po której jest mi niedobrze. Mogą se taki prezent wsadzić gdzie słońce nie dochodzi. To zeszłoroczny komplet do herbaty którego jeszcze nie wypakowałam z papieru był lepszym prezentem. Wiem, strasznie marudzę, ale mogli się postarać.

Jedyne na co dzisiaj czekam to japoński bo sensei obiecała przynieść yukatę i będę mogła ją ubrać na chwilkę. I boję się co wymyślą ludzie z japońskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz