2012/10/04

Droga do nikąd

Ostatnio nie potrafiłam zebrać się w sobie, żeby napisać coś. Taką plątaninę mam w głowie, że nie wiem jakim jeszcze cudem funkcjonuję.
Przez ostatnie dni nic się nie działo w moim życiu. Jeden wielki zastój.
Wróciłam do mojego ulubionego koloru - czarnego. I ze smutkiem stwierdziłam, że ostatnimi czasy za dużo kolorów wtargnęło do mojej szafy. Staram się zawsze mieć chociaż jedną czarną rzecz. Ostatnio jak cała byłam na czarno znajomy którego dawno nie widziałam stwierdził, że zmieniłam się w Gotha, jasne daleko mi do tego. A sam zamiast blond włosów miał kruczo czarne i grzywkę na emo. Zaskoczyło mnie jak łatwo mogłam z nim rozmawiać pomimo tak wielkiego upływu czasu, przecież przez ostatnie sześć lat rozmawiałam z nim może z dziesięć razy.

Stoję na końcu pewnego etapu. A dokładniej to firma w której teraz pracuję. Ograniczam z brzydkim słownictwem, dlatego nie mogę opisać tego bagna. Wymagają rzeczy niemożliwych i mają pretensje, ze nie sprzedaję gówna, którego nie da rady sprzedać. Umowę mam do końca grudnia, ale nie wiem czy z dniem 1 listopada nie będę osobą bezrobotną, dłużej tam nie wytrzymam. Wolę już sprzedawać frytki albo meble albo siedzieć na kasie w markecie niż oglądać ryje tych bezmózgowców. Siedzenie dłużej w tej firmie nie przyniesie nic dobrego.







Prędzej zwariuję albo nabawię się poważnych chorób niż zacznę być traktowana jak człowiek u tych złodziei.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz