2012/04/12

Dziwny dzień z deszczem w roli głównej

Tak to był dziwny dzień. Rano byłam szczęśliwa, aż do czasu jak mnie porządnie wnerwili w pracy. Już myślałam, że zacznę okładać innych klawiaturą. Potem poszłam szybko na japoński. Martwiłam się co będzie z moim kochanym laptopem. Znajomy go tylko załączył i zaczął działać, nie dziwię się. Ale to mnie ucieszyło. Na japońskim było nawet ciekawie, tylko dwa razy spojrzałam w jego stronę i nie musiałam tłumaczyć. No i K. spytała się mnie co robiłam z ręką. Co miałam jej powiedzieć, że jak już nikogo oprócz mnie nie ma w pracy to biorę nożyczki i zaczynam się drapać? Pomachałam jej tylko z uśmiechem, że to nic takiego i temat zakończony. Ale teraz nie wyglądają one tak strasznie, zdrapałam strupy i z daleka nie widać. A najgorsze jest to, ze mnie to nadal bawi.

Po japońskim strasznie zaczęło padać, po prostu cudownie. Nic nie mam do takiej pogody, ale jak się wejdzie do głębokiej kałuży w balerinach, które się rozciągnęły może być to trochę dziwne uczucie. Ale lubię deszcz i to bardzo. Kocham ten dźwięk i widok za oknem.

I nikt nie zauważył, że robiłam coś z włosami, a mam teraz kolor odświeżony szamponetką. Są bardziej rude. I to mnie cieszy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz