2012/04/11

Małe przyjemności

Jakoś dziwnie się dzisiaj czuję. Wstałam i miałam dobry humor. Cieszyło mnie wszystko, to ze słońce świeci, to że mam bałagan w pokoju i w życiu. Aż chciało mi się iść dzisiaj do pracy. I nadal czuję, ze rozpiera mnie radość. Przeraża mnie to.

Kiedy jestem smutna na poprawę samopoczucia dawkuję sobie porcjami 'małe przyjemności'. Są to rzeczy, przedmioty, które czasowo sprawiają, że czuję się szczęśliwa. Jedną z takich rzeczy jest właśnie maszyna do szycia, którą kupiłam wczoraj. Nie jest ona super wielkim sprzętem, nie kosztowała dużo (tylko 40 zł). Nowa nie używana 'plastikowa'. Tyle się nasłuchałam, ze dla początkujących jest lepiej kupić starego łucznika i teraz jak tak patrzę to nie ma dla mnie wielkiego znaczenia na czym zacznę przygodę z szyciem. Przynajmniej już nie będę musiała szyć wszystkiego ręcznie jak do tej pory się to odbywało. Prawdę mówiąc mam starego Łucznika kl. 86 i nie wiem co z tą maszyna zrobić, bo nie działa. Przegląd, naprawa i zmiana na elektryczną będzie kosztować 300-400 zł. Teraz stoi to i się kurzy.
 Jeszcze prostszą sprawą jest kupno czegoś słodkiego, zawsze poprawi humor. W ekstremalnych sytuacjach potrafię całą puszkę masy krówkowej zjeść sama. Chociaż teraz się ograniczam.
Dla mnie prowadzenie bloga też można podciągnąć pod 'małe przyjemności'. Pisanie poprawia mi humor. Nie duszę już wszystkiego w sobie. I jest to też dla mnie forma panowania nad sobą, wprowadzenia systematyczności. Dlatego wiem, że jeżeli przestanę prowadzić bloga będzie to dla mnie porażką, końcem. A tego jeszcze nie chcę.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz